Dzisiejsze możliwości transportowe pozwalają nam na dotarcie
do każdego możliwego zakątka świata bez potrzeby kuszenia diabła swoją duszą po
promocyjnej cenie. Spowodowało to
oczywiście lawinowo rosnącą turystykę. Jednak wiadomo, że jak i u siebie tak i
na wakacjach należymy do odrębnych grup społecznych, więc jakie są typy
turystów ?
Typ uno
Podróże
to całejego życie!
Gdyby podróżowanie byłoby za darmo, nikt by już
ich więcej nie zobaczył! (W istocie, coś takiego nazywa się porwaniem,
ale mniejsza o to). Jest
otwarta na
wszystkie kultury i ludzi tego globu. Ona kocha wszystkich, wszyscy kochają
ją. Jest chodzącym pomostem między
ludźmi. To na tyle, jeśli chodzi o to jak postrzegają same siebie typy uno, a
wiadomym jest, że prawda z natury jest
nie współbieżna z czymkolwiek, nawet ze samą sobą. Tak i jest w tym przypadku, (niestety?).
Osoba ta (przyjmijmy
pseudonim operacyjny „Maniak”) traktuje podróż jak fanatyk religię. Nie podróżujesz, nie
żyjesz. Więc jedyne co robią, to
oszczędzają, pracują na dwie zmiany, niedożywienie rzecz jasna to ich drugie
imię. Nie odmówię im determinacji, tyle że też mogę być zdeterminowany by
stworzyć największą kolekcje denaturatu w kraju. Dziwne to i niepotrzebne. Tak
samo dziwny jest dla mnie fakt odmawiania sobie przez 3
miesiące podstawowych potrzeb, by przez 3 dni obejrzeć parę kościołów i
usłyszeć inny język w autobusie. Niczego
po tym nie przebywa, a wręcz odwrotnie, bo po powrocie trzeba znów oddać się w
okowy 2-zmianowego życia. Jednak, ten
upór daje do zastanowienia ( nie na długo oczywiście), że może rzeczywiście oni to lubią, a moda na
to nie ma nic do tego?
Brat „Maniaka” to wszechobecny Erasmus. Ogólnie co do samego Erasmusa nic nie mam, w
końcu idea by wyjechać zza granicę, by trochę pochlać i jeszcze w dodatku
dostawać za to stypendium, cholera brzmi co najmniej rozsądnie. Jednak osoby
jadące tam jako szare myszki, które
ledwo potrafiły wymówić jestem przy sprawdzaniu obecności, a wracające
jako liderzy nie wiadomo czego i atakujących Bogu ducha winnych ludzi swoimi
niesamowitymi opowieściami , to dla takich osób przewidziane jest specjalne
miejsce w piekle, gdzie mówi się wyłącznie po polsku i je wyłącznie schabowe,
a jedyny portal społecznościowy to Nasza
Klasa.
Nasza-klasa jest oczywistą katuszą, ale co jest takiego bólogennego w j. polskim?
Niezależne źródła mówią, że przypomina
im to kim są naprawdę, czyli bezładną szarą masą bez niczego w środku prócz
ambicji bycia fajnym. Cóż, po angielsku czy hiszpańsku zawsze można się kreować
na uchodźca intelektualnego uchodzącego z tej ciemnej puszczy zwanej Polską,
plus tylko w języku obcym ktoś komentuje ich aktywność na fejsie itp. Jest to
posunięte do tego stopnia, że jakby mieli do wyboru zamienić słowo z wielkim
Polakiem z obojętnie jakich czasów, czy pokazać gdzie jest najbliższy monopol
zataczającemu się Erasmusowi nie stroniącego od
rozprowadzania swojej treści żołądkowej wokół siebie, wybrali oczywiście
tą obcojęzyczna opcję. I jeszcze te opowieści
o tym jacy kulturalni i mili są ludzie za granicą, nie to co w Polsce.
Prawdą jest, że chodzą tam nawaleni przez większość dni w tygodniu, a w takim
stanie miłość do świata wlewa Ci się do serca wraz z alkoholem.
Reasumując jest to
grupa ludzi nudnych na poziomie ekstremalnym, czujący się odrzuceni przez
społeczeństwo i znajdujący akceptację tylko na wymianie, gdzie spotykają
przedstawicieli gatunku mamrotów nieciekawych.
Następny typ to oczywiście odgrzewana cebula w oleju
kujawskim, lecz na greckim ogniu. Są to ludzie, którzy uwierzyli w bajeczkę, że
jeżeli wyjdzie się z hotelu, to podobnie jak w dworcowej toalecie za ponownie
wejście znowu się płaci. Więc nie pozostaje nic innego jak kisić się jak
przysłowiowy ogórek w słoiku z wodą (oczywiście używaną do kąpieli przez całą
rodzinę).W barze
hotelowym można ich zobaczyć jak kradną
sztućce, w końcu czymś trzeba zjeść
wiezionego przez setki kilometrów schabowego. Spróbuj im jednak policzyć
za te sztućce, a husarze z chorągwi Biedronki wzniosą krzyk i rozpoczną
bezlitosną szarzę na diabła przebranego za recepcjonistę co czyha na ich
szlachecką wolność !
Ostatnim typ jest jednak pozytywny. To są wędrowcy, których
ma każde większe miasto. Pasjonują się jego historią, znają każdą cegłę z
imienia. Są to czasem dziwni bladzi ludzie w jeszcze dziwniejszych płaszczach,
a czasem przybierają postać pogodnych staruszków z puchatą srebrną brodą,
którzy z uśmiechem i chęcią opowiedzą o historii swego miasta. Właśnie ci
wędrowcy są podróżnikami doskonałymi. Dlaczego? Cóż, bo potrafią podróżować w
czasie, bez żadnych maszyn, tylko poprzez książki i umiejętność słuchania drugiego człowieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz