poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Powłóczyste włóczykije

Dzisiejsze możliwości transportowe pozwalają nam na dotarcie do każdego możliwego zakątka świata bez potrzeby kuszenia diabła swoją duszą po promocyjnej cenie.  Spowodowało to oczywiście lawinowo rosnącą turystykę. Jednak wiadomo, że jak i u siebie tak i na wakacjach należymy do odrębnych grup społecznych, więc jakie są typy turystów ?

Typ uno
Podróże to  całejego życie! Gdyby podróżowanie byłoby za darmo, nikt by już  ich więcej nie zobaczył! (W istocie, coś takiego nazywa się porwaniem, ale mniejsza o to). Jest otwarta  na wszystkie kultury i ludzi tego globu. Ona kocha wszystkich, wszyscy kochają ją.  Jest chodzącym pomostem między ludźmi. To na tyle, jeśli chodzi o to jak postrzegają same siebie typy uno, a wiadomym  jest, że prawda z natury jest nie współbieżna z czymkolwiek, nawet ze samą sobą.  Tak i jest w tym przypadku, (niestety?). 

 Osoba ta (przyjmijmy pseudonim operacyjny „Maniak”) traktuje podróż  jak fanatyk religię. Nie podróżujesz, nie żyjesz.  Więc jedyne co robią, to oszczędzają, pracują na dwie zmiany, niedożywienie rzecz jasna to ich drugie imię. Nie odmówię im determinacji, tyle że też mogę być zdeterminowany by stworzyć największą kolekcje denaturatu w kraju. Dziwne to i niepotrzebne. Tak samo  dziwny  jest dla mnie fakt odmawiania sobie przez 3 miesiące podstawowych potrzeb, by przez 3 dni obejrzeć parę kościołów i usłyszeć inny język w autobusie.  Niczego po tym nie przebywa, a wręcz odwrotnie, bo po powrocie trzeba znów oddać się w okowy 2-zmianowego życia.  Jednak, ten upór daje do zastanowienia ( nie na długo oczywiście),  że może rzeczywiście oni to lubią, a moda na to nie ma nic do tego?

Brat „Maniaka” to wszechobecny Erasmus.  Ogólnie co do samego Erasmusa nic nie mam, w końcu idea by wyjechać zza granicę, by trochę pochlać i jeszcze w dodatku dostawać za to stypendium, cholera brzmi co najmniej rozsądnie. Jednak osoby jadące tam jako szare myszki, które  ledwo potrafiły wymówić jestem przy sprawdzaniu obecności, a wracające jako liderzy nie wiadomo czego i atakujących Bogu ducha winnych ludzi swoimi niesamowitymi opowieściami , to dla takich osób przewidziane jest specjalne miejsce w piekle, gdzie mówi się wyłącznie po polsku i je wyłącznie schabowe, a  jedyny portal społecznościowy to Nasza Klasa.

Nasza-klasa jest oczywistą katuszą, ale  co jest takiego bólogennego w j. polskim? Niezależne źródła  mówią, że przypomina im to kim są naprawdę, czyli bezładną szarą masą bez niczego w środku prócz ambicji bycia fajnym. Cóż, po angielsku czy hiszpańsku zawsze można się kreować na uchodźca intelektualnego uchodzącego z tej ciemnej puszczy zwanej Polską, plus tylko w języku obcym ktoś komentuje ich aktywność na fejsie itp. Jest to posunięte do tego stopnia, że jakby mieli do wyboru zamienić słowo z wielkim Polakiem z obojętnie jakich czasów, czy pokazać gdzie jest najbliższy monopol zataczającemu się Erasmusowi nie stroniącego od  rozprowadzania swojej treści żołądkowej wokół siebie, wybrali oczywiście tą obcojęzyczna opcję. I jeszcze te opowieści  o tym jacy kulturalni i mili są ludzie za granicą, nie to co w Polsce. Prawdą jest, że chodzą tam nawaleni przez większość dni w tygodniu, a w takim stanie miłość do świata wlewa Ci się do serca wraz z alkoholem.
Reasumując  jest to grupa ludzi nudnych na poziomie ekstremalnym, czujący się odrzuceni przez społeczeństwo i znajdujący akceptację tylko na wymianie, gdzie spotykają przedstawicieli gatunku mamrotów nieciekawych.

Następny typ to oczywiście odgrzewana cebula w oleju kujawskim, lecz na greckim ogniu. Są to ludzie, którzy uwierzyli w bajeczkę, że jeżeli wyjdzie się z hotelu, to podobnie jak w dworcowej toalecie za ponownie wejście znowu się płaci. Więc nie pozostaje nic innego jak kisić się jak przysłowiowy ogórek w słoiku z wodą (oczywiście używaną do kąpieli przez całą rodzinę).W barze hotelowym  można ich zobaczyć jak kradną sztućce, w końcu czymś trzeba zjeść  wiezionego przez setki kilometrów schabowego. Spróbuj im jednak policzyć za te sztućce, a husarze z chorągwi Biedronki wzniosą krzyk i rozpoczną bezlitosną szarzę na diabła przebranego za recepcjonistę co czyha na ich szlachecką wolność !

Ostatnim typ jest jednak pozytywny. To są wędrowcy, których ma każde większe miasto. Pasjonują się jego historią, znają każdą cegłę z imienia. Są to czasem dziwni bladzi ludzie w jeszcze dziwniejszych płaszczach, a czasem przybierają postać pogodnych staruszków z puchatą srebrną brodą, którzy z uśmiechem i chęcią opowiedzą o historii swego miasta. Właśnie ci wędrowcy są podróżnikami doskonałymi. Dlaczego? Cóż, bo potrafią podróżować w czasie, bez żadnych maszyn, tylko poprzez książki i umiejętność  słuchania drugiego człowieka.