sobota, 8 lutego 2014

Wyborne Suczi

  No trochę wolnego czasu, a bagaż frustracji jak zwykle skrupulatnie zapełniony przez rzeczywistość o ułomnym poczuciu humoru. Co gorsza, rzeczywistość w realizacji tego ponurego kabaretu ma energię podstarzałego rockmana z syndromem Adhd, zażywającego amfetaminę i niebieskie pigułeczki zamiennie. 

Zacznijmy , jednak od tego medialnego bolca wsadzanego w każdą możliwą powierzchnie informacji. Jeżeli, nie załapiemy się na informację, że jakiś XY homoseksualista nie jedzie do Soczi ( co mnie jako zagorzałego heretyka w miłości płciowej, bardzo interesuje i wabi, bo cóż mogłoby być bardziej interesującego niż plan podróży homoseksualisty? ), to po ciężkim dniu znoju, łez i tulenia się z masą ludzką w tramwaju, można przejrzeć sobie zdjęcie. Zdjęcie jakichś śmiesznych kotów, czy  wodospadu który zmyje wszelkie troski dnia przebytego, można, by pomyśleć. Jednak nie, to co emocjonuje cały wirtualny świat, to zdjęcie dwóch nieodgrodzonych od siebie kibli, za przeproszeniem. Być, może mam tak patologiczne poczucie humoru, że fuszerki budowlane po prostu mnie nie śmieszą. Bo, tak naprawdę wszystko co nas otacza, to jedna wielka fuszerka. Proszę sobie spojrzeć na społeczeństwo polskie. Nie wiem, kto je zbudował, ale jak Cię złapie to spłoniesz. Więc, temat fuszerki w stawianiu kibli ( jeszcze raz za przeproszeniem), po prostu mnie jakoś nie uskrzydla, ale to pewnie przez  brak duszy poety.

Powiedzmy jednak, że jakoś to przeżyłem, ale tylko powiedzmy, ok ? Bo, tak naprawdę najbardziej irytująca jest procedura przyznawania tych olimpiad ( z uprzejmości, nie powiem już jakich). Z grubsza wygląda to tak, że na raz olimpiada jest przyznawana państwu z paktu „ spoko” , by następną przyznać państwu z koalicji „ masowe gwałty na prawach człowieka”. Oczywiście, w przypadku wybrania państwa od „gwałtów”, nagle jest podnoszony alarm. Bo jak się okazuje w państwie z koalicji „ masowe gwałty na prawach człowieka”, są łamane prawa człowieka. No i się zaczyna. Wpierw są głośne deklaracje „że ja tam nie pojadę”, którym wtórują już nie tak głośne przyjazdy. Później, możemy sobie poczytać, całą analizę uścisku społeczeństwa w tym państwie. I potem debaty, czy olimpiada powinna być. I tu się zapala żarówa, a mianowicie co takiego olimpiada sobą reprezentuje, że jest taką demokratyczna świętością? No, odpowiedź jest bardzo prosta. Pomimo, długofalowego wciskania kitu, że to wyraz miłości międzyplanetarnej równości itd. To olimpiada to tylko bieganina. W hitlerowskich Niemczech , czy Związku Radzieckim można, było biegać. Tak, naprawdę kult sprawności fizycznej był tam realizowany, na serio. A, z tego co mi wiadomo, to wolności tam nie było. Więc jak to tak? Coś co jest wyrazem wolności, jest wręcz pożądane w kraju totalitarnym ? Po prostu sport nie ma sprzyjać poczuciu wolności, sport ma sprawić, że zapomnisz o swojej niewoli i ubóstwie w myśl zasady „chleba i igrzysk”.