Pewna akcja zawitała do grodu nad Motławą, akcja tego typu
że zrobiono siateczki z tyłu foteli w tramwajach i w te siateczki wsadzono
książki. Tak po prostu, żeby było kulturalniej i dla tych znudzonych by mogli
sobie coś poczytać zamiast tej darmowej i nie za wysokich lotów gazety
rozdawanej tu i ówdzie.
Dla mnie bomba. Wręcz okazja żeby wynieść coś więcej z jazdy
tramwajem, poza licytacjami staruszek ile to rentgenów nie
miały i ile bomb uniknęły. No i niektórzy wynieśli, książki, co niektórym
udało się nawet urwać siatki.
Wielu Polaków by się obraziło za niemiecki żart typu, że „
Jedźmy do Polski na wakacje, nasze auta
już tam są.” Jednak chyba bezpodstawnie
skoro w tramwajach panuje filozofia chłopa ze średniowiecza. Ktoś powie, że to
tylko patologiczne jednostki na zdrowym ciele społeczeństwa. Ja to jednak
przemilczę, bo za krzywe spojrzenie się, albo wyglądanie jak pedał można
zarobić ostro w twarz. A wynoszenie książek, co u niektórych jest traktowana
nawet jako zaradność życiowa.