niedziela, 24 marca 2013

Kondycja


                

   Nie śledzę poczynań polskiej reprezentacji w „nożnej”, nie wiem nie interesuje mnie to zbytnio, po prostu są słabi jak barszcz z automatu na dworcu, więc po co ?

Tu pojawia się pytanie, skoro zazwyczaj nie pamiętam o ich istnieniu, to czemu z tego błogiego stanu nieświadomości muszę być wyrywany przez wiadomości, jęczenie i skomlenie o ich porażkach?

Jakoś, nie jestem bombardowany lamentem narodowym, gdy naszym „szczypiornistom” nie wyjdzie. Tak , wiem. O dużo rzadziej im to się zdarza. W dodatku to nie jest sport narodowy.

Racja, to nie jest „sport” narodowy. „Sport” narodowy, polega na przewalaniu z kretesem prawie każdego meczu, wymądrzaniu się przed telewizorem i krzyczeniu „ K*rwa do przodu!” „ K*rwa podaj, k*rwa podaj!” i tego typu odkrywanie świeżych i finezyjnych sposobów prowadzenia piłki, następnie i finalnie na wylewaniu uryny na naszych piłkarzy.
Wyłania się następne pytanie? Czego do jasnej nędzy się innego spodziewaliście? Bo kiedyś, w odległej epoce, jakaś drużyna z orzełkami na piersi wygrała z Anglią ? To już nie wróci, na pewno nie teraz. Przecież każdy widzi, że polska reprezentacja z trudnościami by sobie poradziła na paraolimpiadzie. Zdarza się.

Nie rozumiem po prostu tego fenomenu, przed meczem wszyscy wręcz kochają całą kadrę, a po meczu nienawiść jak do Niemców w 39’. Tak, nie może być. Tego nie można nazwać kibicowaniem, z drużyną się jest na dobre i na złe z całym sercem.
W Polsce jak widać, mamy raczej w tej sferze symptom surowego tępego ojca, który kocha swojego syna za sukcesy, a za ich brak, nienawidzi.



2 komentarze:

  1. dobre, miszczu

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jesteś wcale zwyczajny, Lordzie Dzilińaki.
    A i mnie reprezentacja doprowadziła w ten weekend do ataku śmiechu.
    Why? Ponieważ ładujemy w nich najcięższe pieniądze, a na paraolimpijczyków, którzy odnoszą wielkie sukcesy nie ma nawet na porządną transmisję, o wsparciu nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń