Marsz niepodległości, to jest
coś. Coś, co mnie nie interesuje, traktuję to jako martyrologiczne zobowiązanie
stołecznej Warszawy, która bierze przez to na siebie ciężar zorganizowania tego
ogólnonarodowego zgromadzenia łysych pałriotów. Wszystko, po to by reszta kraju
mogła cieszyć się tym świętem w kulturalnych warunkach.
Jak zwykle nie obeszło bez medialnych
galopów po tym zajściu. Co ciekawe nie padło pytanie do mądrej uczonej
socjologicznej głowy: „Dlaczego ktoś wpadł na tak światły pomysł, iż
paraliżowanie głównych arterii miasta w dresiwie i wymachiwanie flarami, może
być wyrazem gorących uczuć patriotycznych? Oraz, czy taka egzaltacja przejdzie
do innych stref życia i wkrótce na trumnę zmarłych zamiast tradycyjnej garstki
ziemi, będzie się wrzucać garść petard w ramach ostatecznego pożegnania? „
Padały zaś pytania o uprawnienia policji. Ba, wręcz rozpętano wichurę medialną
na ten temat. Z jednej strony, to dobrze. Gdyż policja, jakiegokolwiek państwa
jest organizacją o wrodzonych patologiach ( typu daj człowiekowi spluwę i pałę,
to ci zdziczeje, jeden mniej drugi więcej), więc nadzór polityczny jak i
społeczny jest jak najbardziej na miejscu. Ale, nie w takim stylu jaki ma
miejscu w tym kraju.
Odnoszę wrażenie, że pewna część
ludzi jak i dziennikarzy wrzuciła policję do jednego wora z ZOMO, MO i SB i
próbuje teraz zdemaskować tego komunistycznego zombiaka który jedynie pałuje
kwiat tego kraju. Sam nie darzę sympatią polskiej policji jako organizacji, ale
bardziej chyba jednak nie trawię pseudo-społecznej kampanii, pozbawionej części merytorycznej,
obiektywizmu, ba nawet intelektualnej fasady nie posiada. Doszło nawet do tego,
że skandalizuje się warunki zatrzymania posła Wiplera, lecz nikt nie zapyta
czemu poseł jak nawalony tur śpi przed klubem. Po co, skoro można katolicyzm zastąpić
nową wiarą. Wiarą w to, że wlepić komuś w mordę mogę, ale policja już nie może
mi tego zrobić. Rzecz jasna, potrzebny jest nowy symbol. Proponuje zamiast krzyża, flarę iskrzącą prawdziwym
polskim duchem debilizmu.
Z wyrazami, lecz bez szacunku Malkontent
ale malkontenctwo :D
OdpowiedzUsuńjak zwykle najniższy współczynnik zadowolenia ze świata :)
OdpowiedzUsuńAle od innowierstwa to się odteleptaj, bo nie każdy musi być katolikiem i robić krucjaty i palić na stosie za naukę. A tak w ogóle to gdzie jest krzyż? o.O W Warszawie...
OdpowiedzUsuń