Polska edukacja to syf? Wielu , tak uważa i jakby nie patrzeć
coś w tym jest. Można tu rozwinąć czczą gadaninę o nietrafionym programie
edukacyjnym i dalej jechać po politykach jak po ślepej klaczy.
Jednak, można na tą klacz trochę pozwalać, ale prawda jest
taka, że my na tej klaczy sobie z lenistwa jedziemy, a ona ślepa wali prosto w
bezrobocie i miernej jakości magistrów.
Zaczęło się tak, że od jakiegoś czasu prawa ucznia zamieniły
role. Teraz uczniowie wymagają od nauczycieli, a nie odwrotnie. Czym to
skutkuje? Brakiem pokory, a bez niej to nawet geniusz się tabliczki mnożenia
nie nauczy. No i tak rozwydrzeni uczniowie ewoluują w studenciaków.
Studenciaki, na uczelnie wyższe przychodzą ,by wymagać.
No właśnie, uczelnie wyższe. Na studia nie idzie się po to
żeby się czego nauczyć, idzie się, by mieć papier. Z taką pokorną motywacją,
studenciaki ściągają, zrzynają. Co lepsze tych którzy nie ściągają uważają za
jakieś uszkodzone zawczasu płody. Gorzej jak im to ściąganie nie pomoże a nawet
odwrotnie. Wtedy mamy do czynienia z narzekaniem że licea w jego mieście źle
przygotowują do studiów, albo , że ma się inne powołanie. Żeby, nie było też
czasem sobie ściągam na studiach, ale to raczej nieliczne wypadki.
Jeszcze wspanialej jest, jak ludzie zbyt nieudaczni na wbicie
gwoździa i zbyt głupi żeby policzyć
sobie parę delt, wybierają sobie na maturę, polski rozszerzony. Zdają ten polski i powiedzmy Wos (gdzie
inteligencja i kreatywność jest bardziej przeszkodą , niż czymś pomocnym), na
jakieś tryliony procentów. Skaczą , więc w jakiejś ekstazie, dumni i myślący ,
że właśnie świat przyjął pozę do lizania podeszwy ich geniuszu. W tym momencie
wiedzą, że mają zadatki na kogoś wielkiego, więc idą za głosem serca, zgodnie z
powołaniem idą na kierunki gdzie przed tytułem naukowym jest zazwyczaj „podaj
frytki” Mgr. Itp. Moim faworytem jest historia sztuki, zapotrzebowanie na tych
„nieprzeciętnych” ludzi z tego kierunku jest nikłe, ale tłumy tam walą bo
wykształcenie musi, być a mózgownica ma kompleksy rozmiarowe względem orzeszka
ziemnego(co nie przeszkadza im w zadawaniu
ambitnych pytań „Myślałeś kiedyś o samobójstwie?”). No i później możemy
poczytać, o magistrach pracujących przy kasie, i w jakim to kraju my nie
żyjemy. Fakt, że spawacze, operatorzy wózków widłowych, mogą się kąpać w
ofertach pracy, a wykształcenia wyższego jakoś nie mają.
Może więc zamiast wymagać od świata,
zauważmy , że to on wymaga i ma na nas wylane?